Czas na urlop.Mój czas na relaks, odpoczynek i święty spokój. Tymczasem w moim miejscu pracy wszystko wre w najlepsze,pełną parą jak to się mówi,ale BZ,czyli bez mnie. Nie tęsknię za tym,znajomi co jakiś czas coś tam podszepną, bo całkiem z obiegu nie chcę wypaść. Czy to już zaczątki pracoholizmu? Oby nie..ale lubię wiedzieć co w trawie piszczy,zwłaszcza, że nie mam jak i nie mam z kim się zatracić w urlopowych szaleństwach. Nawet nie mam weny na napisanie czegoś sensownego. Po prostu, prosto z mostu- legalnie się byczę:)